Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
pozwoliły na nocny zjazd. Zbyt duże ryzyko. Wycofaliśmy się.
- I jak? - witają nas koledzy pytaniem.
- Nieźle, choć mogą być trudności z założeniem stanowiska zjazdowego - odpowiadamy.
Naprędce sporządzona kolacja, próba snu pod płachtą biwakową, bo padał deszcz. Świtem - bardziej wyczuwanym niż dostrzeżonym - kontynuowaliśmy zakładanie poręczówek. Szło się niby łatwo, ale podczas deszczu trzeba uważać w dwójnasób, trzeba tak poprowadzić liny, by mogli z nich korzystać koledzy transportujący ciężki sprzęt ratowniczy. Zakładanie stanowiska asekuracyjnego, przygotowania do zjazdu. Maciek za pomocą lin zszedł po trawach aż na sam skraj uskoku Sanktuarium: "Andrzej! - krzyczy - zaraz do ciebie zjadą!" Tamten odpowiedział mu, że wszystko w porządku
pozwoliły na nocny zjazd. Zbyt duże ryzyko. Wycofaliśmy się.<br>- I jak? - witają nas koledzy pytaniem.<br>- Nieźle, choć mogą być trudności z założeniem stanowiska zjazdowego - odpowiadamy.<br>Naprędce sporządzona kolacja, próba snu pod płachtą biwakową, bo padał deszcz. Świtem - bardziej wyczuwanym niż dostrzeżonym - kontynuowaliśmy zakładanie poręczówek. Szło się niby łatwo, ale podczas deszczu trzeba uważać w dwójnasób, trzeba tak poprowadzić liny, by mogli z nich korzystać koledzy transportujący ciężki sprzęt ratowniczy. Zakładanie stanowiska asekuracyjnego, przygotowania do zjazdu. Maciek za pomocą lin zszedł po trawach aż na sam skraj uskoku Sanktuarium: "Andrzej! - krzyczy - zaraz do ciebie zjadą!" Tamten odpowiedział mu, że wszystko w porządku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego