Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
pan do pustego mieszkania i nie ma do kogo gęby otworzyć. Można dostać szajby, prawda? Ja powoli zacząłem świrować. I tak, jednej bezsennej nocy, napisałem list. Nie pamiętam, kiedy pisałem jakiś list. Ale pomyślałem sobie, że jestem bezkarny. Po tej aferze będę mógł się wyprzeć i powiedzieć, że to ten dewiant. Siadłem do komputera i właściwie, przyznam się panu, przepisałem te jego brednie o kamasutrze, ale wywaliłem ostre dymanie i dodałem kilka zdań od siebie. Podpisałem dokładnie tak, jak on to robił, i wysłałem do kobiety, która zawsze mi się podobała, ale poznałem ją, kiedy już byłem żonaty. Nie miałem nic
pan do pustego mieszkania i nie ma do kogo gęby otworzyć. Można dostać szajby, prawda? Ja powoli zacząłem świrować. I tak, jednej bezsennej nocy, napisałem list. Nie pamiętam, kiedy pisałem jakiś list. Ale pomyślałem sobie, że jestem bezkarny. Po tej aferze będę mógł się wyprzeć i powiedzieć, że to ten dewiant. Siadłem do komputera i właściwie, przyznam się panu, przepisałem te jego brednie o kamasutrze, ale wywaliłem ostre dymanie i dodałem kilka zdań od siebie. Podpisałem dokładnie tak, jak on to robił, i wysłałem do kobiety, która zawsze mi się podobała, ale poznałem ją, kiedy już byłem żonaty. Nie miałem nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego