Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
Idę z tobą - oświadczyła chrapliwie Milva.
- Nie. Osłaniaj mnie z daleka, w ten sposób skuteczniej mi pomożesz.
- A ja? - spytał Jaskier. - Co ja mam robić?
- To, co zwykle. Nic.
- Tyś oszalał... - warknął Zoltan. - Sam na taką kupę... Co z tobą? Bohatera chcesz odgrywać, wybawiciela dziewic?
- Zamknij się.
- A niech cię diabli! Zaczekaj. Zostaw twój miecz. Dużo ich, lepiej, byś nie musiał poprawiać cięć. Weź mój sihill. Nim wystarczy ciąć raz.
Wiedźmin przyjął broń krasnoluda bez wahania i bez słowa. Jeszcze raz wskazał Milvie marudera pilnującego koni. A potem przeskoczył przez karcze i szybkim krokiem ruszył ku chałupom.
Słońce świeciło. Pasikoniki pryskały
Idę z tobą - oświadczyła chrapliwie Milva.<br>- Nie. Osłaniaj mnie z daleka, w ten sposób skuteczniej mi pomożesz. <br>- A ja? - spytał Jaskier. - Co ja mam robić?<br>- To, co zwykle. Nic. <br>- Tyś oszalał... - warknął Zoltan. - Sam na taką kupę... Co z tobą? Bohatera chcesz odgrywać, wybawiciela dziewic?<br>- Zamknij się.<br>- A niech cię diabli! Zaczekaj. Zostaw twój miecz. Dużo ich, lepiej, byś nie musiał poprawiać cięć. Weź mój sihill. Nim wystarczy ciąć raz.<br>Wiedźmin przyjął broń krasnoluda bez wahania i bez słowa. Jeszcze raz wskazał Milvie marudera pilnującego koni. A potem przeskoczył przez karcze i szybkim krokiem ruszył ku chałupom.<br>Słońce świeciło. Pasikoniki pryskały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego