Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
mu, łagodniejąc, nie zważając,
że krzywi się ironicznie.
I natychmiast zwróciłem się do markiza, który, zacierając całą
swoją przeszłość, tak gorliwie przyznawał się do polskości:
- I za co jeszcze nie cierpi pan Francuzów?
Prócz tego, że umierają jak muchy?
- Pewnie za to samo, co i pan - odparł markiz de Sade diablo
wieloznacznie.
- Hm...
Wie pan - wyznałem szczerze - ja jestem anglofil...
Więc moje zdanie może nie być miarodajne.
- Well done! - mruknął z aprobatą Piotr, który zdołał się
udobruchać.
- A kocha pan żabojadów za to, czego nie zrobili w trzydziestym
dziewiątym roku? - zagadnął markiz cichym głosem.
- Czy pan wie, że wtedy Hitler by
mu, łagodniejąc, nie zważając, <br>że krzywi się ironicznie.<br> I natychmiast zwróciłem się do markiza, który, zacierając całą<br>swoją przeszłość, tak gorliwie przyznawał się do polskości:<br> - I za co jeszcze nie cierpi pan Francuzów?<br> Prócz tego, że umierają jak muchy?<br> - Pewnie za to samo, co i pan - odparł markiz de Sade diablo<br>wieloznacznie.<br> - Hm...<br> Wie pan - wyznałem szczerze - ja jestem anglofil...<br> Więc moje zdanie może nie być miarodajne.<br> - Well done! - mruknął z aprobatą Piotr, który zdołał się<br>udobruchać.<br> - A kocha pan żabojadów za to, czego nie zrobili w trzydziestym<br>dziewiątym roku? - zagadnął markiz cichym głosem.<br> - Czy pan wie, że wtedy Hitler by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego