Pokazywali go sobie nawzajem i zabierając go z sobą powtarzali: - Jakie to ładne dziecko... - i nie zrobili gospodyni nic złego, w takich byli dobrych humorach. Mama nie mogła ukryć pewnej dumy, kiedy to opowiadała... - Może go któryś wziął dla siebie - mówiła. - Może mu nie zrobili nic złego?<br>Siedzieliśmy w Głęboczycy do pełnej jesieni. Może zostalibyśmy dłużej, ale do wsi przyjechała komisja. Z początku chciano nas ukryć w słomie, w stodole, w której siedziała ciotka Itka, ale ojciec się sprzeciwił. Powiedział, że niedobrze, kiedy wszyscy są razem. Zresztą stodoła to żadna kryjówka, mówił, i lepiej, żeby gospodarz kazał ciotce od razu uciec.<br>Ale