zaczyna odczuwać lekki niepokój, próbuje go uśmierzyć, w końcu każdy może mieć gorszy dzień, nie będzie go męczyć pytaniami, jak będzie chciał, sam powie, o co chodzi. <br><br>Rano wstał rześki, radosny, skory do żartów, stan błyskotliwości porannej, który zwykle znikał bez śladu w chwili pobierania klucza od portiera, dziś trwał do południa, umożliwiając mu pójście do bufetu, a nawet pogawędkę z bufetową. Zjeżdając na dół przez pomyłkę nacisnął guzik parteru. A gdyby tak iść za ciosem? Tu jego radość zaraz skiśnie, energia zjełczeje, dobrze, że ma przy sobie kluczyki, w samej marynarce jedzie do domu, szkoda, że nie wziął radia, ale nie