Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
stałe. Że dzięki mnie pozbędą się trosk materialnych i dzieciom, jeśli mają, też coś kapnie. A w drugim liście to już szedł na całość.
- A co z podpisem?
- No właśnie. Listy były napisane na komputerze. Nie różniły się ani słowem. A pod spodem był mój podpis. Mój. Autentyczny. I to do reszty rozwścieczyło żonę.
Rozmowę przerwało wejście kolejnego policjanta z petentem.
- Czołem.
- Cześć, Walduś. Co słychać?
- Włam.
- A u ciebie?
- Pan ma kłopoty z pocztą - powiedział blondas, uśmiechając się pod wąsem.
Mężczyzna w kapeluszu ciężko westchnął.
- Pan się nie denerwuje, ale jak pracuję na rewirze dziesięć lat, to o takim przypadku jeszcze
stałe. Że dzięki mnie pozbędą się trosk materialnych i dzieciom, jeśli mają, też coś kapnie. A w drugim liście to już szedł na całość.<br>- A co z podpisem?<br>- No właśnie. Listy były napisane na komputerze. Nie różniły się ani słowem. A pod spodem był mój podpis. Mój. Autentyczny. I to do reszty rozwścieczyło żonę.<br>Rozmowę przerwało wejście kolejnego policjanta z petentem.<br>- Czołem.<br>- Cześć, Walduś. Co słychać?<br>- Włam.<br>- A u ciebie?<br>- Pan ma kłopoty z pocztą - powiedział blondas, uśmiechając się pod wąsem.<br>Mężczyzna w kapeluszu ciężko westchnął.<br>- Pan się nie denerwuje, ale jak pracuję na rewirze dziesięć lat, to o takim przypadku jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego