Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
złożoną kartkę.
Zygmunt sięgnął niepewnie i zaczął czytać. "Dnia takiego a takiego", "Do Zarządu Domów Komunalnych". Mieszkańcy kamienicy domagali się wykwaterowania Sylwii Kaźmierskiej... a więc tak ma na imię... "z powodu choroby jej syna, Adama, zagrażającej bezpieczeństwu i zdrowiu mieszkańców, a w szczególności bawiących się na podwórku dzieci". Lokatorzy podkreślali dobitnie, że podatki płacą, czynsz regulują w terminie, więc mogą żądać spokoju. Podanie podpisane było przez dwadzieścia osób.
- Przecież tak nie można - wyszeptał, oddając dozorczyni kartkę.
Czuł, że krew uderza mu do głowy.
- Pewnie, że tak nie można. Kto to widział, żeby bez żadnego uzgodnienia z nami wprowadzać... - zaskrzeczała.
- Pani mnie
złożoną kartkę.<br>Zygmunt sięgnął niepewnie i zaczął czytać. "Dnia takiego a takiego", "Do Zarządu Domów Komunalnych". Mieszkańcy kamienicy domagali się wykwaterowania Sylwii Kaźmierskiej... a więc tak ma na imię... "z powodu choroby jej syna, Adama, zagrażającej bezpieczeństwu i zdrowiu mieszkańców, a w szczególności bawiących się na podwórku dzieci". Lokatorzy podkreślali dobitnie, że podatki płacą, czynsz regulują w terminie, więc mogą żądać spokoju. Podanie podpisane było przez dwadzieścia osób.<br>- Przecież tak nie można - wyszeptał, oddając dozorczyni kartkę.<br>Czuł, że krew uderza mu do głowy.<br>- Pewnie, że tak nie można. Kto to widział, żeby bez żadnego uzgodnienia z nami wprowadzać... - zaskrzeczała.<br>- Pani mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego