jednej - nie wytrzymał Zabłocki - to on jej limoniadę fundował!<br>- Limoniadę! Popisał się... Żeby choć przyszedł do kogoś mądrzejszego, poradził się, jak się brać do wdowy, ale to nie - od razu w mordę : Wstyd... Mam go ukarać?<br>Myślał, myślał, w końcu podszedł do Zabłockiego, brzuchem go przyparł.<br>- Nie - mówił wolno i dobitnie - ja cię karać nie będę. Jeśliś żołnierz, to sam sobie karę wyznaczysz! Bo na tchórza i bez honoru nie ma sposobu.<br><page nr=177> <br>Tak go, zgłupiałego, zostawił plutonowi.<br>To była najgorsza kara. Zabłocki widział wokół siebie złe spojrzenia, słyszał rozmowy, że chorąży chodzi jak struty, że przez jednego bydlaka tyle szumu - przez