tu spotykam, wyglądają jak wsiowe lampucery. Muszę lecieć - odpalam, ale już wiem, że tak szybko się nie uda. Zawtra, może siewodnia wieczierom? Raczej jutro. Ja budu żdat'. A patom pajdiom do mienia, ty krasiwyj malczik, umnyj, pomagi mienia. Szto, niecharaszo? Zauważyła moją minę. Przecież to jest szaleństwo. Człowiek chce z dobrego serca pomóc, a ona wyraźnie proponuje seks i wódkę w jakiejś melinie. Magu idti w twoju kwartiru - domyśla się, w czym rzecz. - Dam tiebie jeszczio kompakty. Czy to się nigdy nie skończy? Nie nrawius' tiebia? No, skąd, Irinka, fajna z ciebie dziewczyna, ale teraz nie mam głowy. Przyjdę jutro, dobrze