Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
serdecznie, gdyby nie mrok, Jassmont mógłby pomyśleć, że odbite jak mleczna struga gwiezdne światło w oczach Szyca to łzy. Chcąc powiedzieć coś obojętnego, rzekł: - Słyszałem, że żandarmi na posterunku barykadują się na noc, będziemy mieli spokojniejsze noce.
Szyc: - Ja bym się zbytnio nie łudził, dorobiliśmy się własnych bandytów. Życzę panu dobrej nocy i proszę przekazać uroczej małżonce moje uszanowanie.
Poszedł, pod sztywnym niebem było na przemian zimno i ciepło, opływały go strumienie chłodnego powietrza. Niebo gładkie jak wypolerowany ołów, kolor, jaki spotyka się na dachach starych kościołów. Gwiazdy po jednej stronie nieba błyszczały, białoniebieską, bardzo fosforyzującą i kłującą w oczy ostrością, po
serdecznie, gdyby nie mrok, Jassmont mógłby pomyśleć, że odbite jak mleczna struga gwiezdne światło w oczach Szyca to łzy. Chcąc powiedzieć coś obojętnego, rzekł: - Słyszałem, że żandarmi na posterunku barykadują się na noc, będziemy mieli spokojniejsze noce.<br>Szyc: - Ja bym się zbytnio nie łudził, dorobiliśmy się własnych bandytów. Życzę panu dobrej nocy i proszę przekazać uroczej małżonce moje uszanowanie.<br>Poszedł, pod sztywnym niebem było na przemian zimno i ciepło, opływały go strumienie chłodnego powietrza. Niebo gładkie jak wypolerowany ołów, kolor, jaki spotyka się na dachach starych kościołów. Gwiazdy po jednej stronie nieba błyszczały, białoniebieską, bardzo fosforyzującą i kłującą w oczy ostrością, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego