coś szczególnego. Nawet moja mama, choć silnie uczuciowo związana z bratem, nigdy nie podnosiła tych wydarzeń do rangi mitu.<br><gap reason="sampling"><br><br><br>Ma rację, ale ja też mam rację, oczywiście - to Milenka, wszystko Milenka, nie zaprzeczam. Tylko widzi ksiądz, jakby z innej strony spojrzeć, to przecież ta Milenka jest mi dana, z całym dobrodziejstwem inwentarza, a wcale nie zamawiałam akurat Milenki; pamiętam taką gadkę z Krzysiem, kiedy tłumaczyłam mu, że mogłam być przecież wiewiórką albo zaskrońcem (miałam wtedy może jedenaście lat, on chciał odespać jakieś pijaństwo i wykopał mnie z pokoju). Jasne, proszę księdza, jej uczynki są moimi i jej ból moim bólem, a