spać, Henrysiu, będę tu siedział koło ciebie, a ty się połóż i śpij. Niedługo będzie świtało, wówczas może się od kogo dowiemy, gdzie znaleźć jakieś osiedle. <br>Milcząc głucho, Henrysia zawinęła się w płaszcz i wyciągnęła na trawie, ojciec ułożył jej głowę na swoich kolanach. Ale jego ciepłe ręce, które tak dobrze było zawsze trzymać w dłoniach i przytulać do twarzy, tym razem wydawały się Henrysi nieżyczliwe i bezradne. Tak oto, po raz pierwszy w życiu ojciec wydał jej się bezradny! <br>- Drzewa nie śpią w nocy, raczej o południu - mówił ojciec cichym głosem (dlaczego nawet nie wspomniał o niedoli tej męczącej i głodnej