radzisz nie powstawać? - parsknął Zaliwski z wyraźnym już szyderstwem.<br>Lelewel spojrzał na niego osobliwym, nagłym wzniesieniem połyskliwych oczu. Milczał długo. Zagadkowy uśmiech jego zaciśniętych ust zmienił się w jakiś ostry, drgający skurcz - - Czegóż wy chcecie, moi panowie, ode mnie? zdawała się mówić sucha, pergaminowej cery twarz profesora. - Moim fachem jest dociekanie przeszłych dziejów... wy zaś żądacie, abym wieszczył!... Lecz ani myślę siadać na trójnogu!<br>Bronikowski przerwał to żenujące milczenie.<br>- Powstać czy nie powstać: ta rzecz, rozumiem, przesądzona! - rzekł dobitnie. - Nie czas już na rozważania, teoretyckie zgoła, gdy ziemia pali się pod nogami...<br><page nr=259> Wiesz, profesorze, co się dzieje! Związek jest W najwyższym