Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Dlatego tu trafiłem, pomyślał. Psiakrew. Ale cóż, skoro już jestem...
Wszedł, schylając głowę pod niską belką ościeżnicy.
Błony w małych oknach ledwo przepuszczały światło, wewnątrz panował półmrok, rozjaśniany tylko rozbłyskami ognia z komina. Nad ogniem wisał sagan, od czasu do czasu wzbierający pianą, na co ogień reagował sykiem i dymem, dodatkowo utrudniającym widoczność. Nie było wielu gości, przy jednym tylko ze stołów, w kącie, siedziało czterech mężczyzn, prawdopodobnie wieśniaków, w ćmie trudno było rozeznać.
Ledwo Reynevan siadł na ławie, dziewka w zapasce postawiła przed nim miskę. Choć zrazu miał zamiar kupić tylko chleb i jechać dalej, wstrzymał się z protestem - prażuchy
Dlatego tu trafiłem, pomyślał. Psiakrew. Ale cóż, skoro już jestem...<br>Wszedł, schylając głowę pod niską belką ościeżnicy.<br>Błony w małych oknach ledwo przepuszczały światło, wewnątrz panował półmrok, rozjaśniany tylko rozbłyskami ognia z komina. Nad ogniem wisał sagan, od czasu do czasu wzbierający pianą, na co ogień reagował sykiem i dymem, dodatkowo utrudniającym widoczność. Nie było wielu gości, przy jednym tylko ze stołów, w kącie, siedziało czterech mężczyzn, prawdopodobnie wieśniaków, w ćmie trudno było rozeznać.<br>Ledwo Reynevan siadł na ławie, dziewka w zapasce postawiła przed nim miskę. Choć zrazu miał zamiar kupić tylko chleb i jechać dalej, wstrzymał się z protestem - prażuchy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego