Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
ludzie rozchodzą się. Janka gra dalej, ale już nie ma ciał wzniosłych ani psykań, ani twarzy zatopionych w bezkresie. Skonsumowano. Na korytarzu gwar jak zazwyczaj, śmiechy, swoboda, życie obozu wstrzymało na chwilę oddech, wzniosło rozmodlone oczy ku górze i pomknęło dalej, zwykłą swoją ścieżką dokoła. Raz dokoła, znów dokoła, wciąż dokoła.
Otwieram drzwi i wchodzę do kaplicy. Janka odwraca głowę, jedną ręką przebiega pasażami po klawiaturze, drugą drapie się w czoło i uśmiecha się z pewnym zażenowaniem.
- No? - mówię szorstko i pytająco.
- No - odpowiada Janka - widzi pan.
Staję przy pianinie.
- Co widzę, nic nie widzę, słyszę najwyżej. Nie zawsze trafia pani
ludzie rozchodzą się. Janka gra dalej, ale już nie ma ciał wzniosłych ani psykań, ani twarzy zatopionych w bezkresie. Skonsumowano. Na korytarzu gwar jak zazwyczaj, śmiechy, swoboda, życie obozu wstrzymało na chwilę oddech, wzniosło rozmodlone oczy ku górze i pomknęło dalej, zwykłą swoją ścieżką dokoła. Raz dokoła, znów dokoła, wciąż dokoła.<br>Otwieram drzwi i wchodzę do kaplicy. Janka odwraca głowę, jedną ręką przebiega pasażami po klawiaturze, drugą drapie się w czoło i uśmiecha się z pewnym zażenowaniem.<br>- No? - mówię szorstko i pytająco.<br>- No - odpowiada Janka - widzi pan.<br>Staję przy pianinie.<br>- Co widzę, nic nie widzę, słyszę najwyżej. Nie zawsze trafia pani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego