Kazunia. Bezpieczny, znajomy, wspaniały świat, w którym miało się swoje miejsce. Tak miało być zawsze. Ale słowo "zawsze" nie istnieje, jak nie istnieje już tamten uporządkowany mikrokosmos.<br><br><br><tit>Dziecko</><br><br>Było cudowną niespodzianką po dwunastu latach małżeństwa, a jego pierwszym wielkim dokonaniem było doprowadzenie matki do początków gruźlicy, od której uratował ją doktor <name type="person">Meissner</> i Zakopane. Wrzeszczało nie wiadomo dlaczego dniami i nocami. Mama i babcia padały z nóg, od noszenia go bolały je ramiona i wykrzywiały się kręgosłupy, oczy zamykały się z niewyspania - a ono wrzeszczało.<br>Co parę godzin wpadała, jak furia, Józefowa i robiła mamie awanturę za to, że karmi je