i zacięty. Zauważyłem też, że kusztykał mocno, a gdy sądził, że nikt nie widzi i nie słyszy, klął i posykiwał z bólu. Trzeba ci bowiem wiedzieć, miły czytelniku, że Geraltowi połamano kości podczas rokoszu czarodziejów na wyspie Thanedd. Fraktury zrosły się i wyleczyły magicznym staraniem driad z Lasu Brokilon, ale dokuczać widać nie przestały. Wiedźmin cierpiał więc, jak to mówią, zarówno ból cielesny, jak i duszny, a zły był przez to jak chrzan, ani przystąp. <br> I znowu zaczęły prześladować go sny. Dziewiątego września, rano, bo odsypiał wartę, przeraził nas wszystkich, zrywając się z krzykiem i dobywając miecza. Wyglądało to na amok