Ja nie rozumiem, jak to można tak dziecko psuć - powiedziała z irytacją młoda kobieta. - Od pierwszego dnia, jak przyszłam do tego domu, zaczęło się. Zoja chce tego, to znów tamtego domaga się, gniewa, złości, a tu nieraz brakowało pieniędzy na mięso. Więc musiałam ją karać. Wtedy ze złości zaczęła mi dokuczać, a jak ojciec to zobaczył - wybił ją. No i już tak dalej poszło. <br>W ogrodzie zrobiło się ciepło. Astry wyprostowały się w słońcu, rozwarły się karminowe kielichy godecji. <br>- Ja to zawsze wolałam Jerzemu wytłumaczyć niż wybić go - nieśmiało powiedziała matka. - Każde dziecko, jak zrozumie, to posłucha. I każde dziecko strasznie