była dla mnie aż niezrozumiała, bo ja już się<br>pogodziłem, że tego buta nie znajdziemy, i aby po wierzchu tej<br>ciemności patrzyłem. Szedłem prawie po omacku, tak że ledwo co matkę<br>przed sobą widziałem. Prowadziły mnie jedynie jej stukające po ścieżce<br>kroki. Do tego chłód w stopy coraz bardziej mi dokuczał, a od stóp<br>rozchodził się po całym ciele, że nawet ręce trochę mi zgrabiały.<br>Zwinąłem je w garstkę i podstawiwszy pod usta, zacząłem obchuchiwać.<br>Być może, usłyszała to moje chuchanie, bo nagle zatrzymała się i<br>zrzuciwszy z nóg pantofle, kazała mi je założyć.<br> - Nikt cię teraz nie zobaczy, a nogi