Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
nie utopił, bo głęboko tam nie było, ale utytłanego po pachy wyciągnąłem i ociekającego cieczą cuchnącą, bo chyba i z chlewów gnojówka ściekała tam, nie tylko ta "pachnąca" wołowa, ale i wieprzowa, która nie pachnie. No i takiego ociekającego i nie pachnącego, przestraszonego do białości prowadzę do domu. A przed domem ojca spotykamy na gumnie , który upomniał mnie surowo, że śmiech z cudzego nieszczęścia, itd...Ale nie dokończył zdania, bo musiał własny śmiech jakoś opanować i z widocznym obrzydzeniem zawołał gumiennego, aby g...iennego topielca zaprowadził do łazienki.
Gwidon zawsze w różnych opałach bardzo krzyczał, czasem dziwne rzeczy. Jak choćby, na przykład
nie utopił, bo głęboko tam nie było, ale utytłanego po pachy wyciągnąłem i ociekającego cieczą cuchnącą, bo chyba i z chlewów gnojówka ściekała tam, nie tylko ta "pachnąca" wołowa, ale i wieprzowa, która nie pachnie. No i takiego ociekającego i nie pachnącego, przestraszonego do białości prowadzę do domu. A przed domem ojca spotykamy na gumnie , który upomniał mnie surowo, że śmiech z cudzego nieszczęścia, itd...Ale nie dokończył zdania, bo musiał własny śmiech jakoś opanować i z widocznym obrzydzeniem zawołał gumiennego, aby g...iennego topielca zaprowadził do łazienki. <br> Gwidon zawsze w różnych opałach bardzo krzyczał, czasem dziwne rzeczy. Jak choćby, na przykład
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego