Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Gawriłuszka wróci.

O, tak, gdyby Gawriła wrócił, nic więcej nie brakowałoby nam do szczęścia!

Ojciec nie jeździł do warsztatów, gdyż na kolei Moskiewsko-Windawsko-Rybińskiej wybuchnął strajk. A ponieważ Jegor nie miał nic innego do roboty, obwoził mnie i Krysię saniami po całych Wielkicb Łukach. Ojciec grywał ze mną w domino albo w "durnia", matka nuciła beztrosko niemieckie piosenki, zwłaszcza ulubioną "Lorelei".

Pewnego dnia zjawił się zdyszany Frołow, odsunął Teklę i w zaśnieżonych butach, nie zdejmując nawet czapki, poszedł prosto do ojca.

- Panie naczelniku... Pod Mukdenem klęska... Kuropatkin trzy arrmie zaprzepaścił... Nikt z frontu nie wraca; grób albo niewola... A gazety
Gawriłuszka wróci.<br><br>O, tak, gdyby Gawriła wrócił, nic więcej nie brakowałoby nam do szczęścia!<br><br>Ojciec nie jeździł do warsztatów, gdyż na kolei Moskiewsko-Windawsko-Rybińskiej wybuchnął strajk. A ponieważ Jegor nie miał nic innego do roboty, obwoził mnie i Krysię saniami po całych Wielkicb Łukach. Ojciec grywał ze mną w domino albo w "durnia", matka nuciła beztrosko niemieckie piosenki, zwłaszcza ulubioną "Lorelei".<br><br>Pewnego dnia zjawił się zdyszany Frołow, odsunął Teklę i w zaśnieżonych butach, nie zdejmując nawet czapki, poszedł prosto do ojca.<br><br>- Panie naczelniku... Pod Mukdenem klęska... Kuropatkin trzy arrmie zaprzepaścił... Nikt z frontu nie wraca; grób albo niewola... A gazety
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego