dykty. Nie wiadomo kto powyrywał część drzwi i okien; otwory zabito deskami. Z wnętrz łazienek i kuchni nie zostało nic. Nad paroma segmentami czworaków załamał się dach, bo przeciekał długo przez nikogo nie naprawiany, aż całkiem przegniły krokwie. Widziałem też PGR, w którym oddano do użytku pracowników nowe, przyzwoicie wyposażone domki, zakupione za pieniądze, których nie wypracował przecież nie przynoszący dochodów PGR. Po dwóch latach wszystko było w tych domkach potłuczone, powyrywane, podziurawione. Gdy zapytałem kogoś z mieszkańców: dlaczego tak się stało? - nie potrafił odpowiedzieć.<br>To, co wyżej opisywałem, stan ogromnej części budownictwa mieszkaniowego w Polsce, a zarazem stan świadomości ludzi