chwycił za brzuch i powiedział, że brzuch go rozbolał ze strachu, jak go ten Niemiec uderzył, i że musi iść w krzaki. A krzaki ciągnęły się aż do samego lasu, więc jak ojciec poszedł, to już nie wrócił, tylko został w lesie, a na drugi dzień przyszedł do nas do domu.<br>Ojciec wynajął u chłopa furmankę, położył na nią mamę i mnie, a małego Bućka zostawił u dziadka, i powiózł nas do szpitala. Ale ojciec nie zawiózł nas do szpitala do Mińska, gdzie chorych wykańczali, kazali im po prostu leżeć, aż umrą. Zawiózł nas do prawdziwego szpitala, do Węgrowa. Nie siedział na