Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
ile widziałem i słyszałem, to parę minut temu byłeś dla niego niezmiernie uprzejmy. Kiedy opowiadał, byłeś cały w słuch zamieniony.
- Ale gdzie tam, zdaje ci się. On jest taki jakiś ascetyczny. To musi być fałszywy jegomość. Gdzie idziemy, do "Herbsta"? Dobrze. Flukowski wydał jakąś podłą książkę. Brednie.
- Czytałeś?
- Nie, ale domyślam się.
- Książka jest doskonała. Dziadzia, co tak śpieszysz, jak wielbłąd na Saharze, który poczuje wodę, a przy tym i pani :nie może nadążyć za tobą.
- Aha, już ci się na żarty zbiera. Przeszło. No, dobrze.
Weszli do restauracji, zdjęli palta i zasiedli przy stoliku w małej salce. Zamówili wódkę i
ile widziałem i słyszałem, to parę minut temu byłeś dla niego niezmiernie uprzejmy. Kiedy opowiadał, byłeś cały w słuch zamieniony.<br>- Ale gdzie tam, zdaje ci się. On jest taki jakiś ascetyczny. To musi być fałszywy jegomość. Gdzie idziemy, do "Herbsta"? Dobrze. Flukowski wydał jakąś podłą książkę. Brednie.<br>- Czytałeś?<br>- Nie, ale domyślam się.<br>- Książka jest doskonała. Dziadzia, co tak śpieszysz, jak wielbłąd na Saharze, który poczuje wodę, a przy tym i pani :nie może nadążyć za tobą.<br>- Aha, już ci się na żarty zbiera. Przeszło. No, dobrze.<br>Weszli do restauracji, zdjęli palta i zasiedli przy stoliku w małej salce. Zamówili wódkę i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego