Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
kozła i pocznie zaciekle okładać go batem... Systematycznie i bezlitośnie.
Krzykniesz i rzucisz się między leżącą szkapę a rozjuszonego wozaka. Uklękniesz nad potężną głową konia i delikatnie zamkniesz mu powieki... Pocałujesz cienką, pokrytą jakby puszkiem skórę.
Usiłujesz się podnieść, powstać z klęczek. Dopiero teraz czujesz, że przez cały ten czas dorożkarz bił i szkapę, i ciebie.
Patrzysz na leżącego w beciku chłopca i marszczysz gniewnie czoło, bo nagle ogarnia cię głębokie poczucie winy.
- Przecież mogło cię nie być.
- Przecież chciałam cię zabić, po prostu zabić.
- Zabić, jak zabija się każdą istotę w cierpieniu, strachu i krwi. I nigdy nie leżałbyś tak
kozła i pocznie zaciekle okładać go batem... Systematycznie i bezlitośnie.<br>Krzykniesz i rzucisz się między leżącą szkapę a rozjuszonego wozaka. Uklękniesz nad potężną głową konia i delikatnie zamkniesz mu powieki... Pocałujesz cienką, pokrytą jakby puszkiem skórę.<br> Usiłujesz się podnieść, powstać z klęczek. Dopiero teraz czujesz, że przez cały ten czas dorożkarz bił i szkapę, i ciebie.<br> Patrzysz na leżącego w beciku chłopca i marszczysz gniewnie czoło, bo nagle ogarnia cię głębokie poczucie winy.<br> - Przecież mogło cię nie być.<br> - Przecież chciałam cię zabić, po prostu zabić.<br> - Zabić, jak zabija się każdą istotę w cierpieniu, strachu i krwi. I nigdy nie leżałbyś tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego