Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
rzuciła się ku mnie. Jakiś przylądek czy co...? Wykonałam gwałtowny skręt w lewo, opłynęłam coś dużego, czarnego, co istotnie pojawiło się z prawej, i wróciłam na upatrzony kierunek. Nie mogłam się już zamyślać, musiałam uważać, bo brzeg zrobił się przerażająco urozmaicony.
Wczesnym popołudniem ujrzałam ten północno-zachodni narożnik. Opłynęłam go dostatecznie blisko, żeby się przekonać, że to jest to i dostatecznie daleko, żeby się mnie nikt nie czepiał. Do Bretanii nie miałam więcej niż jakieś pięćset kilometrów!
Ciemno już było, kiedy na tarczę radaru weszła mi poszarpana linia od góry. Serce skoczyło mi do gardła, płynęłam równiutko na północny wschód i
rzuciła się ku mnie. Jakiś przylądek czy co...? Wykonałam gwałtowny skręt w lewo, opłynęłam coś dużego, czarnego, co istotnie pojawiło się z prawej, i wróciłam na upatrzony kierunek. Nie mogłam się już zamyślać, musiałam uważać, bo brzeg zrobił się przerażająco urozmaicony.<br>Wczesnym popołudniem ujrzałam ten północno-zachodni narożnik. Opłynęłam go dostatecznie blisko, żeby się przekonać, że to jest to i dostatecznie daleko, żeby się mnie nikt nie czepiał. Do Bretanii nie miałam więcej niż jakieś pięćset kilometrów!<br>Ciemno już było, kiedy na tarczę radaru weszła mi poszarpana linia od góry. Serce skoczyło mi do gardła, płynęłam równiutko na północny wschód i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego