jednak nie pozostawił żadnych wątpliwości: ściągnął koszulę, szarawary, stanął na szeroko rozstawionych nogach tylko w przepasce na biodrach, i dał mi znak ręką, abym go naśladował, wobec tego i ja zdjąłem koszulę i spodnie, i niemal nagi podszedłem blisko do niego, stanąłem tak jak on, oparliśmy sobie ręce na ramionach, dotknęliśmy się niemal głowami, i oświadczył:<br>- Koszti!<br>i zaczęły się te zapasy, w których nie byłem już takim żółtodziobem, bo wprowadzał mnie w tajniki tej sztuki sam Rahim, z zawodu rzeźnik, a skądinąd mistrz Esfahanu w wadze lekkiej, mogłem więc śmiało podjąć walkę, i tak trwaliśmy, napinając mięśnie, przez dłuższą chwilę w