kiedy wchodziłam na scenę, ona głośno cieszyła się z tego i oświadczała całej sali, że "należę do niej". Pytała siedzących obok niej ludzi, czy im się podobam, a na próby uciszania jej reagowała oburzeniem.<br>Światło rodzi światło<br>Redakcja "Urody" zapytała mnie, czy nie zechciałabym co miesiąc rozmawiać z Paniami na dowolne tematy. To znaczy, że mogę dzielić się moimi przemyśleniami, spostrzeżeniami, emocjami, pisać o tym, czym się akurat zajmuję. Przyjęłam propozycję z radością, mimo że nie uważam się za kogoś nadzwyczajnego, nie mam wprawy w pisaniu i nie myślę, by moje obserwacje czy spostrzeżenia były istotne. Ale istotnym elementem mojego zawodu