nawet nie chciałem wiedzieć. W czasie stanu wojennego starałem się jako milicjant, pracownik wydziału kryminalnego, unikać polityki, <page nr=31> ale w tych czasach wszystko było polityką, więc formalnie rzecz biorąc, znajdowaliśmy się po przeciwnych stronach barykady. Jurek nigdy nie dał mi do zrozumienia, że ma o to do mnie żal; zresztą połowa dozorców nocnych, których zatrudniał, miała znacznie gorszą przeszłość - pracowali w tamtych czasach w służbie bezpieczeństwa. Jurek po prostu postawił nad przeszłością wielki krzyż, lecz nie dałbym głowy, że zakładając pierwszą w mieście prywatną agencję ochrony, nie kierował się podświadomie chęcią stworzenia czegoś na kształt przeciwwagi dla aparatu, który przeszedł z ustroju