Raport o nieprawidłowościach w PARR w zasadzie jest bowiem anonimowy. Katarzyna Jasiewicz, główna księgowa PARR, której pieczątka i podpis widnieją pod doniesieniem, twierdzi wręcz, że to fałszerstwo. Na tej podstawie Ewa Matuska uważa, że wszystko zostało sfabrykowane, a ona sama nie ma sobie nic do zarzucenia. Tych, którzy chcą sprawę drążyć, unika. - Tej gazecie nic nie powiem - oświadczyła, gdy usłyszała, że rozmawia z "TRYBUNĄ". Dodała tylko, że zarzuty, które ponoć zostały sfabrykowane, w ogóle nie są jej znane. Stanowczo też odmówiła zapoznania się z nimi i ustosunkowania do ich treści. Może dlatego, że oskarżenia wobec pani prezes są podparte kserokopiami dokumentów