nie powiedział Leonowi, nawet o Madzi nie wspomniał. Mówił tylko to, co konieczne. O sprawach, które trzeba załatwić, i o tym, którą dziurą najlepiej jest teraz od nich się wydostać. A kiedy Leon odszedł, przymknął oczy i przez. chwilę miał wrażenie, że jest nareszcie sam, w gąszczu artykułów i słów drętwych, urzędowych, wśród których brnie całą siłą pamięci, łamie, okrzesuje... Ale kodeks karny był twardy i nieprzebyty. Z okrzosu jego wciąż wypadało pięć lat dla Magdy w najlepszym wypadku, a może i siedem...<br>- Wszystko na nic - rozległ się głos z dołu. Szczęsny uniósł głowę.<br><page nr=413> <br>- Daj spokój, całkiem jeszcze dobre!<br>Wsłuchał się