Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
klasy, w której tym razem pozostali grzeczni chłopcy - Obi i Kuba, i dotknąłem kieszeni na piersiach, gdzie nosiłem kilka zdjęć: Poli i Marysi, i kolorową fotografię Sartapiego, na której odwrocie napisał (po angielsku):
"Mojej kochanej słodkiej Ťkaczuszceť - Sartapi",
a nazywał mnie kaczuszką (i to było polskie, napisane: katchushka!), bo moja drobna ułomność sprawiała, że chodząc, lekko się kołysałem,
i pomyślałam o nim czule; bo na chwilę stałam się dziewczyną, i zapomniałam o Włodku, i uznałam, że nie znam nikogo równie pięknego jak Sartapi...
i wtedy ten nieznajomy wyszedł z wąskiej szczeliny skalnej u podnóża niewysokiego pasma wzgórz i stanął tuż przede
klasy, w której tym razem pozostali grzeczni chłopcy - Obi i Kuba, i dotknąłem kieszeni na piersiach, gdzie nosiłem kilka zdjęć: Poli i Marysi, i kolorową fotografię Sartapiego, na której odwrocie napisał (po angielsku):<br>"Mojej kochanej słodkiej Ťkaczuszceť - Sartapi",<br>a nazywał mnie kaczuszką (i to było polskie, napisane: katchushka!), bo moja drobna ułomność sprawiała, że chodząc, lekko się kołysałem,<br>i pomyślałam o nim czule; bo na chwilę stałam się dziewczyną, i zapomniałam o Włodku, i uznałam, że nie znam nikogo równie pięknego jak Sartapi...<br>i wtedy ten nieznajomy wyszedł z wąskiej szczeliny skalnej u podnóża niewysokiego pasma wzgórz i stanął tuż przede
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego