Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
i pukał do bramy Oświęcimia... Nie ma bramy, są druty kpiło coś, co pragnęło ominąć bliski paraliżujący strach.
Olo poczuł, że zwalnia kroku. Ogórek z garbem wora na plecach wtapiał się już zupełnie w mrok. Szedł szybko, poruszając się po lesie pewnie, jakby każde zastępujące drogę drzewko służyło tylko za drogowskaz.
"Prędzej, bo zostanę i zgubię przewodnika" - ponaglał się Olo wiedząc, że jego nogi słuchają podstępnej, żałosnej myśli nie-myśli: przeczucia-zgubi się, nie trafi, nie wejdzie tam. Zacisnął zęby, :podbiegając kłusikiem. "Przecież naprawdę nie dlatego, żeby stanąć wobec Junoszy czy Zygmunta..." tłumaczy się przed sobą samym.
Są na szerokim dukcie
i pukał do bramy Oświęcimia... Nie ma bramy, są druty kpiło coś, co pragnęło ominąć bliski paraliżujący strach.<br>Olo poczuł, że zwalnia kroku. Ogórek z garbem wora na plecach wtapiał się już zupełnie w mrok. Szedł szybko, poruszając się po lesie pewnie, jakby każde zastępujące drogę drzewko służyło tylko za drogowskaz.<br>"Prędzej, bo zostanę i zgubię przewodnika" - ponaglał się Olo wiedząc, że jego nogi słuchają podstępnej, żałosnej myśli nie-myśli: przeczucia-zgubi się, nie trafi, nie wejdzie tam. Zacisnął zęby, :podbiegając kłusikiem. "Przecież naprawdę nie dlatego, żeby stanąć wobec Junoszy czy Zygmunta..." tłumaczy się przed sobą samym.<br>Są na szerokim dukcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego