gęsich piórach maczanych w inkauście <br> 625<br>Jeszcze pod lipą światło dzienne drżało. <br>W księgach to samo rządziło prawidło <br>Poczęte z wiary, że piękność widzialna <br>Jest małym lustrem dla piękności bytu. <br><br>Polami wtedy żywi uciekali <br> 630<br>Od samych siebie, wiedząc, że wiek minie,<br>Zanim powrócą. Przed nimi ruchome <br>Piaski, na których drzewo się zamienia <br>W nic, w antydrzewo, gdzie żadna granica <br>Kształtu i kształtu nie dzieli, a w gromach <br> 635<br>Zapada się dom złoty, słowo JEST, <br>I STAJE SIĘ sprawuje odtąd władzę. <br><br>Każdy z nich dźwigał do końca dni swoich <br>Pamięć tchórzostwa, bo umrzeć bez celu <br>Nie chciał, a zwątpił, bo nie