posada to nie byle co dla kogoś, kto przyjechał do Warszawy kilka lat temu z dyplomem magistra socjologii, dobrymi chęciami i pustką w kieszeni. <br>Marta "załapała się" - tak mówią znajomi z jej miasteczka. Jest w tym trochę zazdrości, bo u nich, na północy Polski, każda praca to skarb. Rodziców rozpiera duma, bo córka zarabia kilka razy więcej niż oni. - Są przekonani, że wygrałam los na loterii i cały czas boją się, że go stracę. Dla nich suma, jaka co miesiąc wpływa na moje konto, to niewyobrażalne pieniądze - mówi Marta. Ona sama jest bardzo zaangażowana w to, co robi. Całe jej życie