dym wypuszczał malutkimi chmurkami albo bawił się w kółka, a<br>myśmy czekali, kiedy za tym dymem pojawi się znów jakieś słowo, drżąc,<br>żeby się tylko Fredek nie znarowił. Bo siadało mu czasem coś na nosie,<br>wtedy rzucał nie dopalonego papierosa i prychał:<br> - Nie ma was. Ale już. Bo nogi z dupy powyrywam. - I szedł gdzieś na<br>mokradła szukać ptasich gniazd. - Tylko mi krów pilnować!<br> Działo się tak przeważnie, gdy go ojciec sprał, bo często go prał, co<br>widać było po sińcach, po odbiciach, zadrapaniach na jego twarzy,<br>rękach, nogach. Ale gdy był w dobrym nastroju, można go było nawet<br>podpytywać:<br> - To