czuję się odpowiedzialny za tę śmierć. Jestem już do niczego, spróchniałem ze starości, nie męczcie mnie!</> - oświadczył z wyrzutem. W końcu wyjaśnił, że nawet nie naciskał spustu, <q>"broń wypaliła sama, przypadkowo"</>. Dopiero co wstąpił do ORMO, nie był jeszcze przeszkolony, nie umiał obchodzić się z karabinem. Bał się tamtej nocy, dygotał ze strachu.<br><q>- Kiedy po akcji zdałem karabin w komisariacie, dziękowałem Bogu, że się go pozbyłem</> - powiedział przed sądem. Prokuratorowi wyjawił wcześniej, że w ostatnich latach nosił się już z zamiarem zawiadomienia policji i poniesienia kary za błędy młodości, bo tak go gryzło sumienie, nie dawało spokoju. Gdyby chciał uniknąć odpowiedzialności