Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 28
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Jak wiadomo, plac, na którym handlowano, został sprzedany jako parking. I tak powinno być, ale nie jest. Ktoś wpadł na szatański pomysł, żeby między parkowanymi samochodami zbudować stoły i dalej tam sprzedawać między innymi warzywa i owoce, a naprawdę trudno byłoby znaleźć gorsze miejsce na sprzedaż nowalijek.
Skoro przedtem samochody dymiły, chlapały błotem tylko z góry, to teraz wioną spalinami z rur wydechowych, smród benzyny roznosi się wokół. Chyba nic bardziej nie wchłania zapachów niż owoce i warzywa. Więc kupujemy tam oczywiście trutkę, bo trudno to inaczej nazwać.
A kto to kupuje? Oczywiście przeważnie ludzie starsi, emeryci, renciści, którym na wszystko
Jak wiadomo, plac, na którym handlowano, został sprzedany jako parking. I tak powinno być, ale nie jest. Ktoś wpadł na szatański pomysł, żeby między parkowanymi samochodami zbudować stoły i dalej tam sprzedawać między innymi warzywa i owoce, a naprawdę trudno byłoby znaleźć gorsze miejsce na sprzedaż nowalijek.<br>Skoro przedtem samochody dymiły, chlapały błotem tylko z góry, to teraz wioną spalinami z rur wydechowych, smród benzyny roznosi się wokół. Chyba nic bardziej nie wchłania zapachów niż owoce i warzywa. Więc kupujemy tam oczywiście trutkę, bo trudno to inaczej nazwać.<br>A kto to kupuje? Oczywiście przeważnie ludzie starsi, emeryci, renciści, którym na wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego