Typ tekstu: Książka
Autor: Huelle Paweł
Tytuł: Weiser Dawidek
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1987
czekał na tamtych nieruchomo.
Zatrzymali się, niepewni, co robić dalej.
- Niech ktoś leci do telefonu na plebanię! - krzyknął kościelny. - Trzeba zadzwonić po milicję albo do szpitala!
Grubas, ten sam, który zaczepił mnie i Weisera, gdy nieśliśmy zaskrońce, odłożył motykę i ruszył w stronę cmentarza. W tej samej chwili dwaj odważniejsi działkowcy zbliżyli się do Żółtoskrzydłego.
- Spokojnie - przemawiał pierwszy - nic ci nie będzie.
- Tak, tak - potwierdził drugi - nic ci nie będzie, jak dasz się zaprowadzić.
Ale Żółtoskrzydły miał na ten temat odmienne zdanie. Rzucił się na nich błyskawicznym skokiem, jednemu wytrącił kij, a drugiego powalił ciosem łokcia w brzuch. Obaj wycofali się
czekał na tamtych nieruchomo.<br>Zatrzymali się, niepewni, co robić dalej.<br>- Niech ktoś leci do telefonu na plebanię! - krzyknął kościelny. - Trzeba zadzwonić po milicję albo do szpitala!<br>Grubas, ten sam, który zaczepił mnie i Weisera, gdy nieśliśmy zaskrońce, odłożył motykę i ruszył w stronę cmentarza. W tej samej chwili dwaj odważniejsi działkowcy zbliżyli się do Żółtoskrzydłego.<br>- Spokojnie - przemawiał pierwszy - nic ci nie będzie.<br>- Tak, tak - potwierdził drugi - nic ci nie będzie, jak dasz się zaprowadzić.<br>Ale Żółtoskrzydły miał na ten temat odmienne zdanie. Rzucił się na nich błyskawicznym skokiem, jednemu wytrącił kij, a drugiego powalił ciosem łokcia w brzuch. Obaj wycofali się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego