pochylona popatrzyła w jej twarz. Poszła do kuchni i zajrzała do ustępu. Potem wróciła do Lucjana i rzekła tępym głosem:<br>- A wie pan, dlaczego on to zrobił?<br>- Domyślam się, że z powodu tego egzaminu.<br>- Widzi pan, nie mógł znieść, że nie będzie wielkim panem. I na co mu przyszło. Moje dziecko by tego nie zrobiło.<br>Dodała jeszcze, zupełnie uspokojona:<br>- Człowiek ma szczęście, drugi już umiera. Patrzałam na to wszystko i już dawno czułam, że się coś złego święci w moim domu. Jak mi to pan powiedział, to aż mnie zatknęło, ale teraz myślę sobie, że co komu przeznaczone, to go nie