przeczytać, co też nasi politycy znowu wymyślili. A cyrk jest niezły. Jeszcze nie tak dawno rzucało mną o ściany, gdy kolejny poseł wygadywał jakieś banialuki. Dziś mój nałóg niczym mi nie grozi, bo zrezygnowałem z emocjonalnego podejścia do rzeczywistości politycznej. Jeszcze niedawno nerwowo szukałem jednego słowa, by opisać to, co dzieje się z tymi facetami. Chciałem znaleźć słowo, które z jednej strony wyrażałoby stan ich morale, z drugiej stan przygotowania politycznego, z innej - stan wrażliwości na opinię publiczną, jeszcze innej - stan gotowości do służby. Szukałem, nie znalazłem. Słowa, które przychodziły mi do głowy były bardzo nieparlamentarne. Doszedłem zatem do wniosku, że nie