Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Wprost
Nr: 14.11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Paradoksalnie najlepiej radzą
sobie prowincjonalne uniwersytety, na tyle elastyczne, by akademicką
strukturę przekształcić w rodzaj edukacyjnego przedsiębiorstwa. Rządy
oczekują od szkolnictwa wyższego wydajności i coraz większej zaradności w
poszukiwaniu pozabudżetowych źródeł finansowania. Niestety, podczas gdy
oczekiwania władz rosną, kwoty przeznaczane z budżetu na szkolnictwo
wyższe maleją. Ponadto wiedza naukowa nieustannie dzieli się na coraz
węższe specjalności. W tej sytuacji szkoły wyższe nie są w stanie sprostać
oczekiwaniom. Ich niedofinansowanie przeszło w stan chroniczny, a senaty
odgrywają bardziej rolę "wąskiego gardła" niż sprawnego zarządcy. "Skąd my
to znamy?" - mógłby zapytać, czytając książkę Clarka, polski czytelnik.
Wydziały, centra, instytuty i katedry chcą zyskać
Paradoksalnie najlepiej radzą<br>sobie prowincjonalne uniwersytety, na tyle elastyczne, by akademicką<br>strukturę przekształcić w rodzaj edukacyjnego przedsiębiorstwa. Rządy<br>oczekują od szkolnictwa wyższego wydajności i coraz większej zaradności w<br>poszukiwaniu pozabudżetowych źródeł finansowania. Niestety, podczas gdy<br>oczekiwania władz rosną, kwoty przeznaczane z budżetu na szkolnictwo<br>wyższe maleją. Ponadto wiedza naukowa nieustannie dzieli się na coraz<br>węższe specjalności. W tej sytuacji szkoły wyższe nie są w stanie sprostać<br>oczekiwaniom. Ich niedofinansowanie przeszło w stan chroniczny, a senaty<br>odgrywają bardziej rolę "wąskiego gardła" niż sprawnego zarządcy. "Skąd my<br>to znamy?" - mógłby zapytać, czytając książkę Clarka, polski czytelnik.<br>Wydziały, centra, instytuty i katedry chcą zyskać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego