korzeni swojej rodziny.<br>Dyrektorzy z Warszawy, Zdzisław Rapacki i Janusz Niesyto, mają niespożyte siły i po całym dniu wizji lokalnych o godzinie dwudziestej drugiej wychodzą ze mną celem ostatecznego ustalenia programu wizyty: Sąd Najwyższy - opóźnić, parlament - przyspieszyć, dom towarowy - pani Jolanta, seminarium Domeyki - minister i tak punkt po punkcie i dzień po dniu: ile mamy zaproszeń na przyjęcie wydawane przez prezydenta Lagosa, ile miejsc przy stole na kolacji u ambasadora, czyli u mnie. Kto zapłaci za koktajl w domu towarowym, a kto w Instytucie Kultury - negocjacje twarde, ale przyjazne. Zupełnie inna atmosfera od tej, jaką tworzył ambasador Schnepf, kiedy przyjechał jako szpica premiera