bezpowrotnie przeminęła wiosna wieku. I że zima nadciąga. Widać to było zwłaszcza po sposobie, w jaki Formoza się odziewała. Cały jej strój, od jadowicie różowych ciżemek po fikuśny toczek, delikatna biała podwiczka, muślinowy couvrechef, obcisła suknia w kolorze jasnego indyga, wysadzany perłami pasek, szkarłatny brokatowy surcote - wszystko to przystawało raczej dzierlatce. <br>Do tego, gdy przyszło jej spotykać się z mężczyznami, Formoza von Krossig instynktownie robiła się uwodzicielska. Efekt był przerażający. <br>- Gość w dom, Bóg w dom - Formoza von Krossig uśmiechnęła się do Szarleja i Notkera Weyracha, demonstrując mocno pożółkłe uzębienie. - Witam panów na moim zamku. Nareszcie jesteś, Huonie. Bardzo, bardzo za