do Dziennika, a wieczorem w hotelu "Domu Chłopa" zadzwoniła do niego Marta.<br>Mieszkała skromnie w "fińskich domkach" na Mokotowie, łazienka i ubikacja wspólne dla trzech rodzin, ale okolica ładna, zielona, w bok od głównej ulicy. Zjadł kolację, patrzył, jak dziecko odrabia lekcje i z przyjemnością stwierdził, że Magda rośnie na dziewczynę jeszcze ładniejszą od matki. Marta odprowadziła go do autobusu, gdy musiał już jechać na dworzec - wracał do Zakopanego nocnym pociągiem, rano rozpoczynało się posiedzenie Komitetu Miejskiego.<br>- Nie zostaniesz? - bardziej stwierdziła, niż spytała, gdy doszli do przystanku. Autobus, według rozkładu, powinien przyjechać za dziesięć minut,<br>- Mam przeszło 40 lat. Za późno