napoję - była tą, którąś przeznaczył dla syna pana mojego. Tak <br>sobie postanowiwszy, pytałem wielu dziewcząt idących z wodą od studni ku miastu, <br>ale żadna nie chciała zdjąć dzbana z głowy czy ramienia swojego i napoić mnie, <br>obcego wędrowca. Aż nadeszła Rebeka, córka twoja, Batuelu synu Nachora, panienka <br>śliczna na wejrzenie, dzieweczka nader nadobna, której gdy rzekłem swą śpiewkę <br>(a już nękała się dusza moja, same odmowy słysząc), odparła: Pij, owszem, i <br>wielbłądy twoje napoję... - Za czym prędziuchno zsunęła dzban z ramienia i do <br>ust mi nachyliła, potem wielbłądom wody naciągnęła, a we mnie serce ustawało <br>od radości, bo poznałem, że wola