żadnego nie było, jakbym się zamachnął, tobym już i, nie daj Boże, uderzył... - Przesłuchiwany spostrzegł dezorientację Mecha. To już, panie kapitanie, ja opowiem wszystko po porządku. Jakeśmy tylko ruszyli w miot, pieski mi dają dziczy gon...<br><page nr=499> Suski poruszył się niespokojnie w swoim kącie. Mech uspokoił go wzrokiem.<br>- ..dziczy gon, znaczy dzik jest w miocie, moje psy sławne... - Umilkł przeczekując z godnością niecierpliwe postękiwanie Suskiego. - .No to ja idę prosto na gon, a trzeba, panie kapitanie, wiedzieć, że jak ja do dzika dojdę z moim bagnecikiem - trup. Trup! - powtórzył z naciskiem dziwne zeznanie, Nos przesłuchiwanego zwrócony był teraz w stronę Suskiego dwiema