przejęła, zajadła. Aż pufała, poczerwieniała z tej złości. To bardzo niezdrowo z byle powodu denerwować się do tego stopnia, tak się unosić, pozwolić sobie na szarpanie pacjenta, a więc tracić hamulce. A ja nic. <br>Stoję przed nią spokojna, pewna siebie. Zupełnie jakby wrzeszczała nie do mnie. Postanowiłam sobie przecież, że dzisiaj nic mnie nie wytrąci z równowagi. Dystans i pełny luz. Widać zaczynam już nad sobą panować. Może też zresztą i lepiej, że jej oszczerstwa rozumiałam zaledwie piąte przez dziesiąte. Dowód, że słaba znajomość francuskiego też może na coś się przydać. Sportowy animusz jednak jakoś opadł, partner się ulotnił, postanawiam więc