Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
nie jest tak, że jestem zazdrosna. Nic z tych rzeczy. Chodzi o moich rodziców. Zawsze byłam dla nich tą ostatnią, najgorszą.
Magda nigdy nie usłyszała od ojca, że jest debilnym dzieckiem. Marta słyszała to na okrągło, pierwszy raz w podstawówce, kiedy miała kłopoty z pisaniem. Maryśki nigdy nikt nie nazwał dziwką.
- Powinnaś brać z niej przykład, dziwko! - krzyczał ojciec, kiedy Marta przeprowadziła się do Piotra po dwóch miesiącach znajomości. Zawsze była tą, o której lepiej nie mówić w towarzystwie, którą nie można się pochwalić.
- Mama nigdy mnie nie broniła, nigdy nie przytuliła. Wolała brać na ręce dzieci Magdy - uśmiecha się smutno
nie jest tak, że jestem zazdrosna. Nic z tych rzeczy. Chodzi o moich rodziców. Zawsze byłam dla nich tą ostatnią, najgorszą.<br>Magda nigdy nie usłyszała od ojca, że jest debilnym dzieckiem. Marta słyszała to na okrągło, pierwszy raz w podstawówce, kiedy miała kłopoty z pisaniem. Maryśki nigdy nikt nie nazwał dziwką. <br>- Powinnaś brać z niej przykład, dziwko! - krzyczał ojciec, kiedy Marta przeprowadziła się do Piotra po dwóch miesiącach znajomości. Zawsze była tą, o której lepiej nie mówić w towarzystwie, którą nie można się pochwalić.<br>- Mama nigdy mnie nie broniła, nigdy nie przytuliła. Wolała brać na ręce dzieci Magdy - uśmiecha się smutno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego